Rankiem wyruszyłem na poszukiwanie śniadania. Pojawiła się opcja przyłączenia do Free Walk Tour z czego skorzystałem. Przewodniczka m.in. wspomniała o santeria, czyli religii wywodzącej się z kręgów afrykańskich niewolników. Ich wyznawców można ich rozpoznać po tym, iż noszą białe szaty i koraliki. Byliśmy także w świątyni wyznawców tej religii. Jej nazwa to Casa Templo de Santeria Yemallà.
Będąc w pobliżu, warto odwiedzić lokal o nazwie La Canchanchara. Jest to także nazwa lokalnego drinka, który składa się z alkoholu wyrabianego z trzciny cukrowej ( aguardiente ), miodu, cytryny, lodu i wody. Oczywiście drink ten jest dostępny powszechnie w Trinidadzie.
W pobliżu znajduje się także jeden z najstarszych budynków w mieście. A obok niego drzewo, które jest zasadzane ponownie co 100 lat od roku założenia miasta. Czyli obecne drzewo zostało zasadzone w 2014 r. ( Trinidad został założony w 1514 r. ).
Naprzeciwko głównego placu miasta otwartego w połowie XIX w. – Plaza Mayor, znajduje się budynek Casa de Aldemán Ortiz, gdzie zlokalizowany jest sklep – galeria. Jest wiele takich lokali w Trinidadzie. Należy przyznać ze grafiki tam prezentowane są super.
Można stąd podziwiać widok na główny plac miasta i okolice.
Plaza Mayor, to miejsce do podziwiania artystycznych detali – ceramicznych waz i kutych z żelaza ławek i ogrodzeń. Prawie całą powierzchnię placu zajmuje ogród z palmami. Na placu znajduje się statua Terpsychory – muzy tańca i muzyki.
Z galerii tej widać wieżę zbudowana na planie prostokąta. Jest ona częścią Muzeum Miasta ( obiekt nazywa się Palacio Cantero ). Warto wspiąć się na ta wieżę, gdyż stamtąd rozpościera się najpiękniejsza panorama Trinidadu.
Wokół Plaza Mayor znajdują się pałace z XVIII i XIX w. Właścicielami ich byli posiadacze ziemscy. Obecnie mieszczą się tam muzea. W Casa de Padrón znajduje się Muzeum Archeologiczne – według mnie najmniej ciekawe.
W Palacio Brunet znajduje się Muzeum Romantico – zbiory są interesujące. Głównie składują się na nie m.in. meble, zastawy i podobne rzeczy należące do byłych właścicieli pałacu.
Można stad także podziwiać widok na główny plac miasta.
Przy Plaza Mayor znajduje się także Muzeum Architektury Kolonialnej – najbardziej interesujące z tych trzech. Dziedziniec tego Muzeum.
Drzewo i owoce mango.
Przy Plaza Major swoją bryłą dominuje neoklasycystyczny kościół Świętej Trójcy ( Iglesia de la Santísima Trinidad ), ukończony 1892 r. Powstał w miejscu poprzedniej świątyni pochodzącej z XVII wieku. Poprzednia budowla została zniszczona przez cyklon. Wewnątrz kościoła znajduje sie neogotycki ołtarz poświęcony Matce Bożej Miłosierdzia oraz krzyż, który był przeznaczony do kościoła w Meksyku. Zła pogoda spowodowała jednak, że statek z krzyżem zawracał do portu w Trinidadzie. Miejscowi uznali to za znak i postawili krzyż w kościele. Przed kościołem widziałem sprzedawcę wyrobów rękodzielniczych z liści palmy ( oglądałem go na vlogu Casha ).
Tuz za widocznym na zdjęciu kościołem znajdują się słynne schody prowadzące do Casa la Musica – lokalu, w którym wieczorem odbywają się koncerty salsa.
Tuz obok schodów znajduje się charakterystyczny budynek ( mieści się tam restauracja ) z XVIII w. w stylu architektonicznym z Wysp Kanaryjskich ( zbudowana przez osadników z tego archipelagu ). Lokal nazywa się La casa de los Conspiradores – nazwa pochodzi od odbywających się tu spotkań tajnego nacjonalistycznego stowarzyszenia La Rosa de Cuba. Był to ruch z polowy XIX w. – miał na celu oddzielenie Kuby od Hiszpanii. Przy tej ulicy po lewej stronie znajduje się Palenque de los Congos Reales – afrykańskie centrum kultury ( tańce, śpiewy ).
Po jednej stronie placu przed schodami, codzienne wieczorem otwierane są dwa okienka. Serwowane są stąd różne drinki. Pomiędzy barmanami jest taka przyjazna rywalizacja. Każdy z nich zachęca przechodniów do zakupu drinka w ich okienku. Cena drinków to 200 – 300 peso.
Od placu przy słynnych schodach prowadzi ulica z wieloma rożnymi lokalami restauracjami, klubami i sklepami z pamiątkami. Ulica nosi nazwę C. Rosario.
Szczególnie rekomenduje restaurację Giroud ( super dania na bazie owoców morza ). W Trinidadzie jadałem głównie w tym lokalu.
Mniej więcej naprzeciwko znajduje się sklep z pamiątkami. Przed nim zazwyczaj stoi mężczyzna który wymienia walutę. Dało się zauważyć ze poza Hawaną kurs jest korzystniejszy dla turysty. Nawet znajduje się tu cukiernia ze skromnym asortymentem.
Niedaleko przy tej samej ulicy znajduje się Breakfast All Day. Lokale ze śniadaniem na Kubie nie występują powszechnie. Można zauważyć ze z braku produktów posiłki wyglądają skromnie.
Dalej zlokalizowany jest Teatro La Cardid. Został on otwarty w latach 30 tych XX w. i przez kilka dekad był nieczynny. Może pomieścić 400 osób.
Jedna z restauracji która także mogę polecić jest Guitarra Mia. Zamówiłem danie podobne do paelli.
Innym placem miasta który warto zobaczyć jest Parque Céspedes. Przy nim znajduje się bodajże najdroższy hotel w Trinidadzie – Iberostar. Podobno w restauracji można tam płacić kartą. Popiersie Jose Marti na pierwszym planie.
Niedaleko znajduje się także salon ETECSA gdzie można kupić karty do WIFI. Plac na którym usytuowany jest park nazywa się Plaza Carillo. Przy placu znajduje się także kościół z początku XIX w. i kolonialny budynek urzędu miasta.
W centrum miasta warto wybrać się do Palacio Cantero. Nazwa pochodzi o nazwiska niemieckiego plantatora. Justo Cantero nabył ogromne posiadłości cukrowe, trując starego handlarza niewolnikami, a następnie poślubiając wdowę po nim, która również poniosła przedwczesną śmierć. Obecnie mieści się tam Muzeum Historyczne. Udałem się tam dlatego, aby podziwiać panoramę Trinidadu z wieży tego pałacu. Szczególnie malowniczo prezentuje się wieża klasztoru franciszkanów.
Z miejsca tego widać także Plaza Mayor w całej okazałości.
Dominantą krajobrazu Trinidadu jest wieża klasztoru św. Franciszka. Obiekt ten zbudowany został w 1813 r. przez franciszkanów. Jednak już w 1895 r. został przekształcony na garnizon hiszpańskich wojsk i z czasem zaczął popadać w ruinę. Już w 1920 roku część zabudowań została rozebrana. Do dzisiaj została tylko dzwonnica, z której roztacza się widok na miasto.
Gwoli ścisłości - Alhambra jest gdzie indziej.Quote:Jedną z znanych atrakcji Cienfuegos jest zbudowany w stylu mauretańskim Palacio de Valle. Budynek powstał na początku XX w. i inspiracja dla jego stylu była Alhambra w Kordobie
Niestety na Kubie kradną i uważaj mi też ukradli pieniądze, aparat i ale telefon i aparat odzyskałem. Generalnie płacisz za noclegi kosmiczne ceny, my płaciliśmy około 10 usd chyba nawet dużo mniej,100 usd to pensja miesięczna. Żadne wycieczki po nocy w niepewnych miejscach, pojedź na plaże Cayo Coco polecam -przepiękne widoki i masz fajny jest przesmyk jak się do niej jedzie i Santiago de Cuba warto odwiedzić. Viazul najdroższy środek transportu, można taniej spokojnie.
Ciekawa relacja - ale nie zazdroszczę początku pobytu.Byłem na Kubie przed pandemią (2019) i wtedy można było spokojnie wieczorem szwendać się po Hawanie bez obaw o stanie się ofiarą rozboju. Jasne, że kradzieże mogły się zdarzyć, ale raczej kieszonkowe. Rozboje z użyciem przemocy to było jednak coś prawie niespotykanego - i to różniło Kubę od innych państw Ameryki Łacińskiej.Z tego, co potem czytałem, to drastycznie pogorszyła im się sytuacja gospodarcza w czasie pandemii (nie ma się co dziwić, wpływy dewizowe wisiały na turystyce), a potem się nie poprawiło. Możliwe, że to się odbiło w większej przestępczości.Z innej beczki - wymieniając kasę po oficjalnym kursie właściciel casa particular zrobił na Tobie niezły interes, bo nieoficjalny jest o ok. 50% wyższy. Aktualny kurs czarnorynkowy można sprawdzić na https://eltoque.com/
Ogólnie to na każdym kroku go skroili.Lokal mega drogo, prywatna wymiana po oficjalnym kursie, kradzież i napad być może "z info". Ciekawe czy za przewodnika płacił?Smutne, bo ja o Kubie mam bardzo dobre wspomnienia.Wyslane z telefonu przez Tapatalka
Rzeczywiście od kilku osób słyszałem, ze obecnie Kuba jest w najgorszym kryzysie. Podobno gorsza sytuacja jest na wschodzie kraju - w Santiago de Cuba.Jeśli chodzi o kurs to byłem świadomy kursu wymiany - po prostu chciałem mieć jakieś drobne i wymieniłem niewielką kwotę. Znam tą stronkę i wtedy nieoficjalny kurs euro wynosił 160, natomiast rządowy 120. Za lokal płaciłem 23 funty za noc, ale z opłatami wynosiło 28 funtów. Później wynajmowałem mniejszą kwaterę ( pokój z łazienką na Havana Vieja ) i płaciłem 15 funtów za noc plus jakieś opłaty. To są normalne cent AirBnb w Hawanie.
Już w 2019 miałem nieodparte wrażenie powrotu do jakiegoś dziwnego połączenia PRLu z wczesnymi latami 90-tymi - część gospodarki to absurdy gospodarki centralnie sterowanej, część to wczesny kapitalizm w stylu "każdy orze jak może". Kolejki, kiepskie zaopatrzenie w podstawowe produkty, a w te powyżej podstawowych zupełnie przypadkowo - raz jest to, raz tamto. Przy czym widziałem to wszystko z uprzywilejowanej perspektywy "dewizowego turysty".Wtedy to wszystko funkcjonowało w warunkach niewielkiej inflacji i stabilności walutowej (sztywny kurs 1 USD = 1 CUC = 24 CUP od wielu lat).Teraz to musi być już niezły hardcore.
Hej, fantastyczny blog, jestem Ci bardzo wdzięczna, ze poświęciłeś swój czas by podzielić się relacją z podróży. Dziękuję bardzo za zdjęcia, opisy i polecenia miejsc, muzeów, restauracji i kawiarni, które warto odwiedzić, jesteś moim przewodnikiem w planowaniu mojej październikowej podróży na Kubę. Na pewno skorzystam z Twojej wiedzy i informacji, które zawarłeś w tym blogu. Wielkie dzięki
:) !!!
To ja też swoje 0,03PLN dorzucę.Byliśmy na Kubie jesienią 2018 i jak pewnie większość, zrobiliśmy podobna trasę. Wtedy było MEGA bezpiecznie i bardzo mnie dziwi, że to się zmieniło. Przez ponad 2 tygodnie chodziliśmy nocą po dziwnych miejscach, często pod wpływem Cuba Libre lub Mochito i nikt nas nawet nie zaczepił. Ale może pandemia zmieniła wszystko.Jeśli chodzi o transport, to Viazul, może być opłacalny przy podróżowaniu samemu. My byliśmy w 4 osoby i Taxi Collectivo było zawsze tańsze i szybsze.Noclegów nigdy nie rezerwowaliśmy. Po dojechaniu w docelowe miejsce, noclegu szukaliśmy, góra 1,5 godziny na zasadzie - pokaż Pani pokój i cenę, a my zdecydujemy, czy chcemy - chyba wszystkie wybrane w ten sposób noclegi wspominamy pozytywnie, a po jakimś czasie okazało się, że lokalsi sami organizowali nam transporty i noclegi w kolejnych miejscach w bardzo przystępnych cenach.PS. Wg mnie straciłeś, że odpuściłeś Santa Clara - dla mnie element obowiązkowy, jeśli choć trochę interesuje Cię historia Kuby.PS2. Pomiędzy Cienfuegos a Trinidadem, są wodospady El Nicho, do których można się dostać zorganizowanym państwowym transportem (wyjazd z jednego miasta i koniec w drugim) i uważam, że warto.
Dwa grosze co do bezpieczeństwa: chodząc wieczorami i późno po nocach z / do klubów w Vedado nie zauważyłem absolutnie żadnych niepokojących sytuacji ani sam nie znalazłem się w takiej; nie było nawet przypadku "złego spojrzenia" ze strony mijanych na ulicach w nocy ludzi. Aczkolwiek stróż w mojej kamienicy jak wychodziłem zwykle krótko przed północą do klubu zawsze rzucał pół żartem, pół serio "cuidado con celular!". Z kolei strefa między Vedado i Vieja nie wygląda na bezpieczną w nocy - nie zapuszczałem się tam po zmroku, przechodziłem parę razy w ciągu dnia i raczej, gdybym miał się po nocach tam przemieszczać wybrałbym taksówkę zamiast nóg. Sama H. Vieja wygląda natomiast na bezpieczną, tak samo jak Vedado.
Rankiem wyruszyłem na poszukiwanie śniadania. Pojawiła się opcja przyłączenia do Free Walk Tour z czego skorzystałem. Przewodniczka m.in. wspomniała o santeria, czyli religii wywodzącej się z kręgów afrykańskich niewolników. Ich wyznawców można ich rozpoznać po tym, iż noszą białe szaty i koraliki. Byliśmy także w świątyni wyznawców tej religii. Jej nazwa to Casa Templo de Santeria Yemallà.
Będąc w pobliżu, warto odwiedzić lokal o nazwie La Canchanchara. Jest to także nazwa lokalnego drinka, który składa się z alkoholu wyrabianego z trzciny cukrowej ( aguardiente ), miodu, cytryny, lodu i wody. Oczywiście drink ten jest dostępny powszechnie w Trinidadzie.
W pobliżu znajduje się także jeden z najstarszych budynków w mieście. A obok niego drzewo, które jest zasadzane ponownie co 100 lat od roku założenia miasta. Czyli obecne drzewo zostało zasadzone w 2014 r. ( Trinidad został założony w 1514 r. ).
Naprzeciwko głównego placu miasta otwartego w połowie XIX w. – Plaza Mayor, znajduje się budynek Casa de Aldemán Ortiz, gdzie zlokalizowany jest sklep – galeria. Jest wiele takich lokali w Trinidadzie. Należy przyznać ze grafiki tam prezentowane są super.
Można stąd podziwiać widok na główny plac miasta i okolice.
Plaza Mayor, to miejsce do podziwiania artystycznych detali – ceramicznych waz i kutych z żelaza ławek i ogrodzeń. Prawie całą powierzchnię placu zajmuje ogród z palmami. Na placu znajduje się statua Terpsychory – muzy tańca i muzyki.
Z galerii tej widać wieżę zbudowana na planie prostokąta. Jest ona częścią Muzeum Miasta ( obiekt nazywa się Palacio Cantero ). Warto wspiąć się na ta wieżę, gdyż stamtąd rozpościera się najpiękniejsza panorama Trinidadu.
Wokół Plaza Mayor znajdują się pałace z XVIII i XIX w. Właścicielami ich byli posiadacze ziemscy. Obecnie mieszczą się tam muzea. W Casa de Padrón znajduje się Muzeum Archeologiczne – według mnie najmniej ciekawe.
W Palacio Brunet znajduje się Muzeum Romantico – zbiory są interesujące. Głównie składują się na nie m.in. meble, zastawy i podobne rzeczy należące do byłych właścicieli pałacu.
Można stad także podziwiać widok na główny plac miasta.
Przy Plaza Mayor znajduje się także Muzeum Architektury Kolonialnej – najbardziej interesujące z tych trzech.
Dziedziniec tego Muzeum.
Drzewo i owoce mango.
Przy Plaza Major swoją bryłą dominuje neoklasycystyczny kościół Świętej Trójcy ( Iglesia de la Santísima Trinidad ), ukończony 1892 r. Powstał w miejscu poprzedniej świątyni pochodzącej z XVII wieku. Poprzednia budowla została zniszczona przez cyklon. Wewnątrz kościoła znajduje sie neogotycki ołtarz poświęcony Matce Bożej Miłosierdzia oraz krzyż, który był przeznaczony do kościoła w Meksyku. Zła pogoda spowodowała jednak, że statek z krzyżem zawracał do portu w Trinidadzie. Miejscowi uznali to za znak i postawili krzyż w kościele. Przed kościołem widziałem sprzedawcę wyrobów rękodzielniczych z liści palmy ( oglądałem go na vlogu Casha ).
Tuz za widocznym na zdjęciu kościołem znajdują się słynne schody prowadzące do Casa la Musica – lokalu, w którym wieczorem odbywają się koncerty salsa.
Tuz obok schodów znajduje się charakterystyczny budynek ( mieści się tam restauracja ) z XVIII w. w stylu architektonicznym z Wysp Kanaryjskich ( zbudowana przez osadników z tego archipelagu ). Lokal nazywa się La casa de los Conspiradores – nazwa pochodzi od odbywających się tu spotkań tajnego nacjonalistycznego stowarzyszenia La Rosa de Cuba. Był to ruch z polowy XIX w. – miał na celu oddzielenie Kuby od Hiszpanii.
Przy tej ulicy po lewej stronie znajduje się Palenque de los Congos Reales – afrykańskie centrum kultury ( tańce, śpiewy ).
Po jednej stronie placu przed schodami, codzienne wieczorem otwierane są dwa okienka. Serwowane są stąd różne drinki. Pomiędzy barmanami jest taka przyjazna rywalizacja. Każdy z nich zachęca przechodniów do zakupu drinka w ich okienku. Cena drinków to 200 – 300 peso.
Od placu przy słynnych schodach prowadzi ulica z wieloma rożnymi lokalami restauracjami, klubami i sklepami z pamiątkami.
Ulica nosi nazwę C. Rosario.
Szczególnie rekomenduje restaurację Giroud ( super dania na bazie owoców morza ). W Trinidadzie jadałem głównie w tym lokalu.
Mniej więcej naprzeciwko znajduje się sklep z pamiątkami. Przed nim zazwyczaj stoi mężczyzna który wymienia walutę. Dało się zauważyć ze poza Hawaną kurs jest korzystniejszy dla turysty.
Nawet znajduje się tu cukiernia ze skromnym asortymentem.
Niedaleko przy tej samej ulicy znajduje się Breakfast All Day. Lokale ze śniadaniem na Kubie nie występują powszechnie. Można zauważyć ze z braku produktów posiłki wyglądają skromnie.
Dalej zlokalizowany jest Teatro La Cardid. Został on otwarty w latach 30 tych XX w. i przez kilka dekad był nieczynny. Może pomieścić 400 osób.
Jedna z restauracji która także mogę polecić jest Guitarra Mia. Zamówiłem danie podobne do paelli.
Innym placem miasta który warto zobaczyć jest Parque Céspedes. Przy nim znajduje się bodajże najdroższy hotel w Trinidadzie – Iberostar. Podobno w restauracji można tam płacić kartą. Popiersie Jose Marti na pierwszym planie.
Niedaleko znajduje się także salon ETECSA gdzie można kupić karty do WIFI. Plac na którym usytuowany jest park nazywa się Plaza Carillo. Przy placu znajduje się także kościół z początku XIX w. i kolonialny budynek urzędu miasta.
W centrum miasta warto wybrać się do Palacio Cantero. Nazwa pochodzi o nazwiska niemieckiego plantatora. Justo Cantero nabył ogromne posiadłości cukrowe, trując starego handlarza niewolnikami, a następnie poślubiając wdowę po nim, która również poniosła przedwczesną śmierć. Obecnie mieści się tam Muzeum Historyczne. Udałem się tam dlatego, aby podziwiać panoramę Trinidadu z wieży tego pałacu. Szczególnie malowniczo prezentuje się wieża klasztoru franciszkanów.
Z miejsca tego widać także Plaza Mayor w całej okazałości.
Dominantą krajobrazu Trinidadu jest wieża klasztoru św. Franciszka. Obiekt ten zbudowany został w 1813 r. przez franciszkanów. Jednak już w 1895 r. został przekształcony na garnizon hiszpańskich wojsk i z czasem zaczął popadać w ruinę. Już w 1920 roku część zabudowań została rozebrana. Do dzisiaj została tylko dzwonnica, z której roztacza się widok na miasto.