0
tetr1s 16 marca 2024 22:53
salvavida.jpg


W okolicy jest też popularna wycieczka na Pumpkin Hill, ale odpuszczamy. W Salwadorze i Gwatemali czekają na nas zdecydowanie ciekawsze wzniesienia.

Jeśli chodzi o bezpieczeństwo na Utili, to na tej wyspie raczej o nic nie trzeba się martwić. Codziennie chodziliśmy po zmroku i nikogo to nie dziwiło. Turystów z USA nie ma tutaj wielu, a ich miejsce zajmują raczej backpackersi. Ceny są dużo niższe niż na Roatanie.Po kilku dniach spędzonych na Utili przyszedł czas na powrót na kontynent oraz dalszą podróż w kierunku północnej części Gwatemali. Plan zakładał, że wrócimy tą samą, (nie)bezpieczną, drogą przez La Ceiba -> San Perdo Sula i przekroczymy granicę w Corinto. Jak zwykle plany pięknie wyglądają a papier wszystko przyjmie...

Następnego dnia po pieszym zwiedzeniu Utili wybraliśmy prom z samego rana (7:00) i tym razem morze było bardzo spokojne, a pogoda pozwała dostrzec w oddali kontynentalną część Hondurasu:

LaCeiba.jpg


Transfer - bardzo spokojny i zaraz po zejściu na ląd postanawiamy nie popełnić tego samego błędu z transferem colectivo i wybieramy taxi (zaraz przy terminalu), które działa bardzo podobnie - do jednego przejazdu zabierane są 4 osoby, które kierowca rozwozi po mieście. Koszt, jeśli dobrze pamiętam, to było coś około xxx. W taksówce rozmawiamy z Niemcem, który planuje podróż od Ameryki Środkowej po Amerykę Południową + rejs na Antarktydę. Wymieniamy się doświadczeniami oraz radami i wspólnie docieramy na dworzec Transporters Cristina w La Ceiba - my jedziemy bezpośrednio do San Perdo Sula, a nasz nowo poznany kolega w kierunku stolicy (Tegucigalpy).

W poprzednich komentarzach wspominałem - środki bezpieczeństwa w prywatnych autobusach są na naprawdę wysokim poziomie - wszyscy, bez wyjątku, sprawdzani są pod kątem posiadania broni (czy to białej, czy jeszcze bardziej niebezpiecznej).

Podróż La Ceiba -> San Pedro Sula (Metropolitan Grand Central) powinna trwać niecałe 4h, ale tradycyjne w tych krajach, jak trafi się na remonty dróg, odpoczynek kierowcy, przerwę na jedzenie, protesty czy korki, to całość trwa dłużej i do San Pedro Sula dojeżdżamy po 6,5 godz. i zastanawialiśmy się, czy dzisiaj uda nam się wydostać z Hondurasu. Było jeszcze na tyle wcześnie, że postanowiliśmy spróbować (zwłaszcza, że tę samą trasę robiliśmy 3 tyg. temu).

Szybkie rozeznanie na dworcu i szukamy oraz pytamy, gdzie znajdziemy colcetivo directo do Puerto Cortes. Po chwili mamy informację, że bus odjeżdża za 20 min., więc mieliśmy czas na szybkie jedzenie.

Collectiwo directo - ponoć bezpieczny środek transportu przez San Pedro Sulę ... Chyba tylko na papierze, bo nie zauważyłem tego w drodze powrotnej. Osoba zbierająca pieniądze za bilety była na tyle młoda, że zapraszała i brała wszystkich do busa nie oglądając się na nic. Zupełnie jak bigtechy, które rozdawały umowy jak cukierki dla programistów podczas Covid-19.

Nie mniej jednak wyjechaliśmy bezpiecznie z San Perdo Sula i ... 30-35 km dalej okazało się, że jest strajk w okolicach Baracoa i nie da się dojechać do Puerto Cortes :( Normalnie w Europie kiedy zorganizowany jest strajk, to ludzie albo stają w szeregu i czekają, albo zawracają (lub policja ich zawraca) i próbują objechać blokadę. Ale nie w Ameryce Środkowej :P Nasz kierowca cisnął lewym pasem pod prąd i próbował dowieźć pasażerów jak najbliżej miejsca strajku. Oczywiście to samo robią kierowcy innych pojazdów i tym sposobem zostają zablokowane oba pasy pod dwóch stronach. Nie ma szans, aby ktoś się przedostał na drugą stronę przez najbliższych kilka godzin po zakończeniu protestu.

strajk.jpg


Dojeżdżamy na stację benzynową około 3-4 km przed celem podróży i nasz kierowca oznajmia, że tutaj jest koniec i dalej musimy iść pieszo. Oczywiście o zwrocie części zapłaconej kwoty za przejazd można zapomnieć, bo przecież to nie jest ich wina - taki mamy klimat.

Jest godzina 17 i w sumie nie pozostaje nam nic innego jak iść i przejść na piechotę te 2-3 km do głównego miejsca strajku + później pewnie kolejne 2-3 km, aby złapać collectivo z drugiej strony. Oczywiście po godzinie 18 robi się już ciemno, a nie muszę pewnie dodawać, że w tak mało turystycznym miasteczku z miejsca to my staliśmy się główną atrakcją. Nie ma więc szans, aby dotrzeć do granicy z Gwatemalą i znaleźć sensowny nocleg w Rio Dulce.

Krótki filmik z wyjaśnieniem przyczyny strajku:
https://youtu.be/QYqGcKLHJm4

Ostatecznie po przejściu około 4 km udało nam się złapać collecivo. Następnie przymusowa zmiana planów, czyli wzięcie noclegu w okolicach Puerto Cortes. Muszę przyznać, że to był strzał w "10", ponieważ takich dobrych warunków nie mieliśmy przez całą podróż, ani w żadnej innej części w Ameryce Środkowej i Ameryce Południowej.
Właścicielka MiCasa Stays (Pani Claudia), to bardzo miła i pomocna osoba. Pomimo, że był to nocleg z Airbnb zostaliśmy ugoszczeni jak u siebie w domu (kolacja wieczorem + rano kawa i lokalne wypieki), a dwu-godzinna rozmowa pozwoliła nam na wymianę doświadczeń jak się żyje w Hondurasie i Polsce. Zdecydowanie polecam.

Z samego rana postanowiliśmy przyspieszyć nasz powrót do Gwatemali i wzięliśmy taxi do granicy. Może nie było to tak tanie jak chicken bus w pierwszą stronę, ale za to pozwoliło nam zaoszczędzić dużo czasu i dotrzeć tego samego dnia do Flores (Gwatemala). Przekroczenie granicy (Corinto) poszło sprawnie i tym samym mogliśmy się już cieszyć z (nie)bezpieczenego odwiedzenia naprawdę fajnego kraju :)

To była moja pierwsza relacja i dziękuję wszystkim za cierpliwość i przeczytanie do końca :)

Dodaj Komentarz

Komentarze (6)

tetr1s 24 marca 2024 23:08 Odpowiedz
Tegucigalpa - nocleg w Palmira Hostel (dzielnica Colonia Palmira). Dojeżdżamy na miejsce chwilę przed godziną 20, kraty w oknach i bramie wejściowej ale dużo samochodów stoi przed budynkiem, więc pewnie nie ma się o co martwić. Dzwonię domofonem przy wejściu, "tenemos la reserva" i po chwili gadamy z gościem na recepcji. Nr rezerwacji, paszport i depozyt. Z depozytem były niezłe jaja, bo gościu na recepcji chyba dorabiał - kaucja wynosiła 5 USD, ale zwrot zawsze był w lempirach (HNL). 5 USD to około 123,5 - 125 HNL, a do kartki z kaucją zwrotną gościu zszywaczem przybił 100 HNL :) Zwróciłem mu uwagę, że to za mało, bo kurs to około 25 HNL, to resztę wydał mi w gotówce do ręki. Najprawdopodobniej wszystkich gringo kantują na jednego dolara :P Po załatwieniu formalności krótkie info, że mają dwa budynki i pokój jest w tym drugim, oddalonym o około 350m (Edificio Anexo Palira Hostel Tegucigalpa). Dojazd prosty, parking na ulicy przed budynkiem, ochrona ponoć 24h.Było już po godzinie 20, temperatura 27-28 stopni, więc czas na jakieś napoje chłodzące. W okolicy 400m od hotelu dostępna stacja benzynowa UNO oraz supermarket Mas x Menos. Do kieszeni zapasowy telefon (Samsung S5), karta Revolut z 50 PLN na koncie oraz 5 USD i vamos. 20:38 powrót i jestem / byłem szczęśliwym posiadaczem napoju Barena, SalvaVida oraz Imperial - trzeba przecież dobrze poznać kraj. Sam nocleg - jedyny minus to brak klimy, gdzie mając w nocy około 25-26 stopni było naprawdę ciepło. Oczywiście nie narzekałem, bo w tym samym czasie w PL było pewnie w okolicy 0 :PRano w planach było szybkie śniadanie, wypłata lokalnej gotówki, załatwienie lokalnej karty SIM oraz dalej zwiedzenie stolicy Hondurasu. Pierwsze 3 rzeczy da się załatwić w dzielnicy Colonia Palmira - przy głównej ulicy dostępna piekarnia (Basilio's Morazan), supermarket La Colonia, bank Banco Atlantida oraz centrum handlowe Novacentro, w którym można kupić kartę Tigo razem z doładowaniem.Dalsza część to zwiedzanie stolicy. W samym centrum, które jest mocno zakorkowane, nie ma za wiele: Catedral de San Miguel Arcangel, Parque Central Tegucigalpa oraz kościół Santa Maria de los Dolores i targ obok niego. Oczywiście jeśli ktoś lubi zwiedzać muzea, to takowe są dostępne w okolicy.Kolejny punkt na mapie to park El Picacho oraz Mirador Cristo del Picacho (dodatkowo płatny). Podstawowa cena to jeśli dobrze pamiętam to 30 HNL (niecałe 5 PLN) + jeśli ktoś przyjedzie samochodem to dostaje gratis plakietkę za parkowanie na 30 HNL (przy wyjeździe nikt jej nie sprawdza / nikt o nią nie pyta, więc można ją zabrać do Polski jako pamiątkę :P).Centrum - jak to duże miasto w Ameryce Środkowej / Południowej - w dzień jest bezpiecznie, chociaż widać spojrzenia miejscowych na elektronikę przy robieniu zdjęć. Park wydaje się być bardzo bezpieczny - wejście / wjazd pilnowany jest przez uzbrojonych w długą broń panów :P
benedetti 8 kwietnia 2024 05:08 Odpowiedz
@tetr1s Wypożyczyliście auto w El Cuco, pojechaliście do Hondurasu i oddaliście go w Gwatemali?! :shock: A później znowu pojechaliście do Hondurasu, ale zbiorkomem?! :shock: :shock: Rozumiem, że chodziło o wyspy, ale i tak nieco dziwna IMHO logistyka.Quote:Opowiada, gdzie są dzielnice biedy, gdzie nie wolno się zapuszczać, w jaki sposób okrada się ludzi, jak wyglądają napady na autobusy, dlaczego należy unikać ludzi z plecakami oraz daje wskazówki jak się dostać do La Ceiba. Jadąc przez Tamarindo opowiada, że tutaj często dochodzi do napadów i dlaczego należy jeździć tylko colectivo directoNapiszesz coś o tym co opowiadał, a nie tylko o czym? ;)BTW Fajna relacja.
tetr1s 8 kwietnia 2024 05:08 Odpowiedz
@benedetti dzięki :)Odnośnie auta to rzeczywiście może się wydawać trochę skomplikowana logistyka :D W rzeczywistości Honduras to jeden z krajów podczas tego wyjazdu i przed częścią kontynentalną zwiedzaliśmy Salwador. Samo auto zostało wynajęte w Gwatemala City z możliwością przekraczania granicy z Salwadorem oraz Hondurasem (dawałem znać w temacie dot. wypożyczenia auta w Gwatemali - viewtopic.php?p=1677925#p1677925) i nie było sensu trzymać go na wyspach (zwłaszcza, że spędziliśmy tam trochę więcej czasu).Odnośnie rozmowy, to napiszę nieco więcej w kolejnym poście.
tetr1s 17 sierpnia 2024 05:08 Odpowiedz
Ad. 3. Roatan jest największą wyspą archipelagu Islas de la Bahia (~125 km2; maks. długość 60 km) i nie da się jej przejść na piechotę w krótkim czasie, a atrakcji jest dość dużo. Pomiędzy West Bay i West End m.in. mamy :- Gumbalimba Park,- South Shore Canopy Zipline,- Roatan Rum Company.W dalszej części dostępne:- Roatan Sign (literki),- Carambola Gardens,- Maya Key,- Mayan Eden,- The Blue Harbor Tropical Arboretum,- Mahongany Bay,- Roatan Island Brewing Co,- Little French Key,- Arch's Iguana and Marine Park,- Punta Gordai pewnie wiele innych, które przez obecność ludzi z USA nie należą do najtańszych.Wyznając jednak zasadę, że w danym miejscu jestem tylko raz, postanawiam nie rezygnować ze zwiedzenia wyspy i wynajmuję skuter za 20 USD / dzień. To był strzał w "10", bo przemieszczając się między hotelami nie musiałem płacić za taksówki + dotarliśmy do jednej z najładniejszej i najbardziej oddalonej na wschód plaży - Camp Bay Beach, gdzie razem z nami było może z 7 osób.Aby zobaczyć jak się podróżuje po Roatanie zapraszam do obejrzenia filmiku:https://youtu.be/U7h1npPNhAcNa koniec odwiedziliśmy browar Roatan Island Brewing Co i tutaj małe rozczarowanie - aby kupić piwo na wynos trzeba dodatkowo zakupić za firmową butelkę / słoik, który kosztował ze 20 USD. 3 na 10 to max :(Ad. 5. Blue Channel. Tak jak wspominałem wcześniej - ponoć bez odwiedzenia tego miejsca nie można powiedzieć, że było się na Roatanie. 45 USD za 2 / 3h wycieczkę na osobę uważałem, że to trochę przesada i bez problemu znalazłem alternatywę. W West End (obok Cannibal Cafe) wynająłem kajak na 4h za 20 USD na 2 osoby i popłynęliśmy na Blue Channel (do kajaka można poprosić o sznurek, aby przyczepić go do bojki, żeby móc swobodnie wyskoczyć na podziwianie tutejszej rafy koralowej bez obawy o utratę środka transportu :P).https://youtu.be/T8CxJcFxhgc
raphael 9 września 2024 23:08 Odpowiedz
Gracias za relacjas :) Przyznam, że najbardziej mnie rozwaliło ARMED ROBBERIES HAVE HAPPENDED, Potwierdziło mnie to w moich dotychczasowych przekonaniach co do wyboru destynacji wyjazdowych... Karaiby w nich zostają (w planach) ale el continento raczej nie.
tetr1s 10 września 2024 23:08 Odpowiedz
@Raphael dzięki :) Kontynent też jest fajny, tylko na start można zacząć od nieco spokojniejszych miejsc jak np. Panama, czy Meksyk (Jukatan i okolice) :)