Havířov wspominam bardzo dobrze, to super miejsce i co najważniejsze niedaleko granicy. Lokalizacja jest wspaniała do tego architektura przywołuje wspomnienia. Zakwaterowanie mieliśmy w obiekcie Zámek Havířov, bardzo dobre warunki, dobrze wyposarzone i piękne pokoje. Wszystkt to blisko centrum, a zarazem cisza i spokój, do tego wszystkiego dobre jedzenie przemiła obsługa.
Na tych zdjęciach jest też trochę modernizmu nie socrealizmu. Z takich miast powstałych w 50-tych, które widziałem najbardziej spójna sytlistycznie jest Nova Kachovka na Ukrainie.
Fajna relacja
:)Nie wkręcałem się nigdy specjalnie w czechosłowacki socrealizm, ale widać cikekawe analogie do PRLu. U nas też czerpano z renesansu, tylko z Małopolski, Lubelszczyzny i Zamościa (np. attyki "jaskółcze ogony"), a tutaj mamy renesansowe sgraffita, gzymsy lunetowe typowo czeskie, ale jednocześnie dobrze znane nam z terenów Śląska (Dolnego, ofkors). Nieźle to wygląda.No i dworzec rewelacyjny, świetny sufit, ławki, zegar. U nas już byłby oblepiony obrzydliwymi reklamami jak pawilon w Mławie pokazywany przez Pabiena.A propos socrealistycznych płaskorzeźb to pamiętam, że jest trochę tego w Magdeburgu.
Bo u nas jest tak jak na Wschodzie, tylko trochę mniej. Tymczasem w Czechach jest tak jak na Zachodzie tylko trochę mniej. To taka kwestia przynależności i odległości od centrum
pabien napisał:Bo u nas jest tak jak na Wschodzie, tylko trochę mniej. Tymczasem w Czechach jest tak jak na Zachodzie tylko trochę mniej. To taka kwestia przynależności i odległości od centrumdobrze to ująłeś
:)
Na koniec jeszcze raz herb miasta, tym razem z chodnikowej kraty.
Pora wracać.
Jesień, rok 2018.