Dodaj Komentarz

Komentarze (29)

pacyfa 5 kwietnia 2017 16:21 Odpowiedz
Jak na razie super...kontynuuj, kontynuuj...
jerzy5 6 kwietnia 2017 00:46 Odpowiedz
No masz pisane, czekam na dalszą część, lecę we wrześniu, więc każda info na wagę złota
correos 6 kwietnia 2017 08:31 Odpowiedz
Bardzo często korzystałem z relacji forumowiczow i mam nadzieje, ze pisząc swoja wlasna stworze cos w rodzaju gotowego szablonu który będzie można wykorzystać dla własnych potrzeb, bez konieczności przekopywania internetu. Stad dokładne opisy hotelu/auta/parkingu/trasy etc. Proszę jedynie przymykać oko na ortografie, interpunkcje i styl. Jeśli zaczne pisać, później edytowac to pewnie nie skoncze nigdy- ok? To walcze dalej.Mam zasadę, którą każdorazowo przypominam najbliższym, że gdy jestem na wyjeździe to się do mnie nie dzwoni z zapytaniem jak pogoda, co robię itp. dzwoni się wyłącznie w wyjątkowych sytuacjach. Brak wiadomości to bardzo dobra wiadomość i chyba zgodza się tutaj ze mna forumowicze. To ja wykonuje telefony informujące o wszystkim co się ze mna dzieje, gdzie jestem, jak się czuje, gdzie będę, pytam jak się czuja domownicy i czy cos się dzieje ważnego. Mam tez wprowadzony podział „rodzajow dzwonkow” w telefonie: najbliżsi, praca, pozostali – wydaje się to zbyteczne ale proszę mi uwierzyć, ze bardzo ulatwia to zycie, głownie moje zycie. Bezblednie będziecie wiedzieć jaki priorytet ma przychodzaca rozmowa.Leniwe oczekiwanie /nie lubie anglojęzycznych okreslen/ wiec wygumkuje „boarding”, a wpisze wejście na pokład samolotu, przerywa telefon …. dzwonią pozostali. Panie Mariuszu chciałam Pana uspokoić na pewno się Pan zdenerwowal, ze nikogo nie zastal, chciałam Pana raz jeszcze uspokoić Ma Pan zamknięte drzwi, podciagniete szyby i wylaczone swiatla - bezpiecznej podrozy. Za to cenie ten parking, jestem jego lojalnym klientem i jeżeli ktoś mnie pyta gdzie postawić auto to polecam wlasnie ten: http://parking-lastminute.com/ Parkujac raz kolejny okazuje się, ze cennik staje się „elastyczny” i zarazem milo mi, ze znajomi parkując tam i podajac moje nazwisko dostają dodatkowy rabat.Jestem dość dziwnym forumowiczem, na forum od blisko 7 lat, a nie lubiłem, nie lubie i chyba nigdy nie polubię latania. Czytam czasem opisy na forum pozytywnych emocji związanych z lataniem dla samego latania, jaki typ samolotu, jaki nr rejestracyjny, dla jakich linii itp rozumiem to ale nijak mi się nie udziela. Ja traktuje stojące na plycie samoloty jak żelazka na półce w Media Markt omiote wzrokiem i zapominam. Jak potrzebuje to po nie siegam. Moja podróż tak naprawdę zaczyna się dopiero gdy wysiadam z samolotu. Dluzy mi się ten bezruch i szczerze wspolczuje personelowi pokładowemu który nie bardzo ma „jak się urwać z roboty” przed czasem. Sam lot jak to lot, człowiek siedzi, pola manewru do przespacerowania ma niewiele ot oczekiwanie, az znow kola dotkna pasa startowego. Jak człowiek nie musi myslec to zaczyna myslec. Jak tam w domu, czy z listami płac wszystko ok na koniec miesiąca, jaka będzie pogoda i tak w kolko. Sprawe rozwiazaloby gdybym umial zasnąć na siedząco ale nie umiem. Ostatnie dni niemal hobbystycznie sprawdzałem pogode i podgląd z kamerek na kluczowe dla mnie odcinki drog. Jakby to czy był deszcz w moich datach rok, dwa, trzy wstecz miał jakiś wpływ na pogode dzisiaj. Będzie … lipa, człowiek pol roku czeka i ma padac… nastepuje w myślach automatyczna projekcja roznych wariantow deszczu idzie mi to tak sprawnie, ze zastaje mnie przy tym komunikat o rozpoczęciu znizania samolotu. Jak opisac teraz swoje emocje radość? Nie – dominuje jakas nuta poirytowania, cholera błękitne niebo, słonce – dlaczego nie było mnie tu dzień wcześniej… Zycie
jacakatowice 6 kwietnia 2017 08:39 Odpowiedz
@‌correos‌Takich "dziwnych" jest tu więcej. :D Też nie lubię siedzieć w puszce kilka godzin. Łazić po lotniskach, stać w kolejkach do odprawy. Nie interesuje mnie typ samolotu. Szeroko czy wąskokadłubowy. Byle doleciał.Co do Islandii. Dobrze Ci idzie relacja. ;) Ciągnij dalej. Wykorzystam wkrótce.
cypel 6 kwietnia 2017 09:45 Odpowiedz
Podpisuję się obiema ręcami pod tym co napisał @‌jacakatowice‌. Samolot dla mnie to żelastwo, które ma mnie bezpiecznie dowieźć do celu. Myślę, że zdecydowanie więcej jest takich jak my niż takich co się podniecają przelotem, cateringiem itp.telefon w czasie podróży w ogóle mam wyciszony żeby mi nikt gitary nie zawracał@‌correos‌ bardzo dobre ceny wyrwałeś na autko i noclegiw dalszym ciągu nurtuje mnie te zrobione 1780 km w trzy dnii czekamy na zdjęcia
krasnal 6 kwietnia 2017 13:39 Odpowiedz
Mariush KUR…, powinieneś częściej pisać relacje :)
to-masz 6 kwietnia 2017 14:11 Odpowiedz
TA kobieta ma w sobie TO coś!Ci szczęśliwcy, którzy byli wiedzą coś o tym.No worries.
artycjusz 6 kwietnia 2017 21:23 Odpowiedz
Dla takich ludzi i opowiesci pozbylem sie 15 lat temu telewizora. Czytasz - i obrazy, slowa, dzwieki i wdzieki, staja przed oczami, uszami, niemalze dotykiem- jak zywe. Jak dojedziesz w tym stylu do konca, to do srodka wyspy chyba osobiscie Cie wyciagne, zebys opisal mi wspomnienia z tajemnic wyspy tak abym kiedys na emeryturze wciaz CZUŁ dokładnie jak było:)
jerzy5 7 kwietnia 2017 02:03 Odpowiedz
Miałem ciężki dzień, ale na deser późno w nocy musiałem i liczyłem na dalszą relacje i się nie pomyliłem, czekam z niecierpliwością, a zarazem jestem wdzięczny może Bogu, może innym antycznym bóstwom, a może siłom nieziemskim, że był taki dzień, wysoko w przestworzach, że mogłem rozmawiać z takim dziwnym człowiekiem, który kocha tą samą" kobietę" co ja
ola-olka-104 7 kwietnia 2017 05:40 Odpowiedz
Fajnie piszesz...dobrej pogody :)Sent from my iPad using Tapatalk
correos 7 kwietnia 2017 08:37 Odpowiedz
Wsiadam do auta, plecak rzucam na przednie siedzenie, przed hostelem pali się kilka lamp i jest względnie widno, uderzajaca jest natomiast cisza jestem w stolicy kraju w pobliżu przebiega glowna droga do scislego centrum, a nie slychac nic, ani samochodow, ani wron ani nawet rozentuzjazmowanych pracujących tutaj rodakow. Wyjmuje z plecaka wszystko to co będzie niezbędne podczas najbliższych kilometrow. To jest Twoja chwila prawdy, aplikuje do smartfona jeden koniec ładowarki, drugi koniec trafia do gniazda zapalniczki … działa tankowanie baterii rozpoczęte. Butelka z woda, termos i inne drobiazgi by wszystko było pod reka. W nawigacji sprawdzam raz jeszcze rozkład wprowadzonych stacji benzynowych, wyznaczam trase do Jökulsárlón, trzeba się naprawdę bardzo postarać by się na tym odcinku zgubic, ale lubie zerknąć ile jeszcze kilometrow do celu, do najbliższej stacji bądź gdzie się teraz znajduje, a przede wszystkim zanotować jakies utrudnienia które mogą skomplikować w czasie późniejszy powrot ta trasa. Dzisiaj zamierzam z sobą zabrać w podróż inspektora Teodora Szackiego http://lubimyczytac.pl/ksiazka/230367/gniewUruchamiam audiobooka, odpalam silnik ruszam.Jazda noca po Islandii jest specyficzna, nie spodziewaj się, ze ktoś Cie będzie oslepial we wstecznym lusterku, nie oczekuj, ze ktoś Cie będzie oslepial jadac z naprzeciwka. Ogolnie nie oczekuj, ze kogokolwiek spotkasz na drodze. W pamięci mam post mandaty-na-islandii-jak-pozbyc-sie-pospiechu-i-pieniedzy,1432,102053 moja noga będzie dzisiaj szczuplejsza. Zaliczam kilka pomiarow predkosci z wyświetlaczem jeszcze w stolicy. Można powiedzieć, ze w tym średnio sprawnym samochodzie najsprawniejszy jest chyba predkosciomierz. Standardowo poza miastem na trasie przy predkosci 90 km/h, GPS wskazywal 84 km/h i tyle tez wskazywaly przydrożne urzadzenia mierzace predkosc kierowcow. Nie jest to czyms wyjątkowym http://dailydriver.pl/porady/technika/d ... -predkosc/ Sama jazda bylaby bardzo przyjemna, gdyby nie kolce na oponach. Nie wiem może z czasem się człowiek przyzwyczaja i obojetnieje na ten dźwięk, ale dla mnie jest bardzo glosno wewnątrz auta, jakby kola szorowaly asfalt. Sprawia to, ze przez cala trase bezwiednie wykonuje gimnastykę rak. Glosniej ciszej glosniej ciszej audiobooka, radio w samochodzie. Efekt jest taki, ze nie bardzo wiem kogo i za co ma inspektor Teodor Szacki scigac ani czy poprzednia piosenke spiewal facet czy kobieta. Mimo to jest dobrze, jest bardzo dobrze na długich odcinkach widze na niebie pojedyncze gwiazdy.Zjezdzam na tankowanie, stacja jest samoobslugowa. Na tej jak i na każdej kolejnej w menu można wybrać jezyk angielski. Nie wiem dokładnie jak wygląda proces obciążenia karty faktyczna kwota za tankowanie w sytuacji gdy wbije za duza kwote i paliwo nie zmieści się do baku. Dla bezpieczeństwa zakładam, ze na kazde przejechane 100 km będę tankowal za 1000 ISK czyli +/- 5 litrow, a jak wskazowka mocniej opadnie to się doleje więcej. Cena paliwa na wyspie 196-202ISK za litr która można obnizyc przy korzystaniu z roznych programów lojalnościowych. Powiedzmy sobie szczerze czy tankujesz z karta rabatowa czy bez boli jednakowo. By nie bawic się w niuanse matematyczne wynikające z przewalutowan itp. bądź przygotowany ze za każdy litr paliwa będziesz chudszy o 7 PLN. Kilometry uciekają, wciąż sen nie udal się w pościg za mna. By odpocząć od halasu zajezdzam pod kolejna stacje, rozprostowanie nog, wietrzenie auta, z woreczka wyjmuje kilka plasterkow obranego imbiru oraz cytryny, zalewam to wrzątkiem z termosu. Dlaczego? Nie wiem to kolejne z moich dziwactw po prostu lubie. Jestem dużo dalej niż się spodziewałem o tej godzinie, mogę sobie pozwolic na dluzsze lenistwo na lawce. Wrazenia identyczne jak przed hostelem, zadnych dzwiekow, zadnych ludzi jakby człowiek trafil swiezo po przejściu jakies epidemii. Kolejnych kilka godzin było bliźniaczo podobne do minionych. Zadnych utrudnień, zadnych oblodzen, zadnego wiatru jedzie się rewelacyjnie, zwalniam jedynie na zwężeniach, w nocy wyglądajacych jak prowizoryczne mosty. W swietle dnia okazują się to solidne konstrukcje które maja szersze miejsca, w których jadace samochody mogą się wyminąć. Przepraszam Cie @Artycjusz Twoje pierwsze cygaro zwane Islandia odpaliłem niechlujnie, zaciagalem się łapczywie, kleby dymu zasnuly mala Toyote. Odtad Twoje cygaro będę należycie traktowal, zasluguje na kubańskie rytmiczna salse, lekko przyciemniane swiatlo i głęboki skorzany fotel. Jest już swit, jestem u celu gasze silnik.
pacyfa 7 kwietnia 2017 10:01 Odpowiedz
@‌correos‌ Też mam takie "dziwactwo" w kwestii imbir+cytryna, więc nie jesteś sam ;) Pisz dalej, bardzo fajna relacja. Szczerze mówiąc obawiałem się czegoś w stylu "megasprint po Islandii, niewiele widziałem, ale jednak udowodniłem, że się uda", a jest fajnie, bardzo fajnie ;)
wolworld 7 kwietnia 2017 14:13 Odpowiedz
No to dzięki spotkaniu z @‌correos‌ na lotnisku i hotelu i jak się okazało podobnej wyprawy na wyspie wulkanów i my zawitaliśmy na to forum. Czytamy relację i czekamy na całość ;) Może i my coś napiszemy :)
kic 7 kwietnia 2017 18:37 Odpowiedz
jeżeli Islandia jest kobietą to wychodzi na to, że jestem lesbijką :lol: to była miłość od pierwszego wejrzenia, bo jak można jej nie kochać? ;) fajna relacja, wyciągnęłam już z niej kilka "szpilek", które wpisuje na listę do zwiedzenia ;) no i z niecierpliwością czekam na dalszą część relacji :)
jerzy5 8 kwietnia 2017 00:58 Odpowiedz
Dalej czytam z przyjemnością, jak zwykle nocą, tak już mam i tak pozostanie
ola-olka-104 8 kwietnia 2017 22:16 Odpowiedz
Nie ma wiecej? Weekend jest a te wpisy tak człowieka wciągają ze tu wchodzi i sprawdza czy jest coś dalej...załóż bloga . Fajnie piszesz, podróżuj jak najwiecej i opisuj , moze nawet e-book bys napisał ....Sent from my iPad using Tapatalk
wolworld 9 kwietnia 2017 20:07 Odpowiedz
będzie będzie bo o nas jeszcze nic :)
wolworld 10 kwietnia 2017 19:13 Odpowiedz
Z samą stolicą mam podobnie. Ni to ziębi ni to grzeje. Zastanawiam się jak była by postrzegana bez charakterystycznych budynków tj Harpa i Kościoła Hallgrimskirkja
booboozb 10 kwietnia 2017 20:13 Odpowiedz
Reykjavik jest tak mało atrakcyjny na tle całości piękna Islandii, jak Oslo na tle Norwegii.Ale żeby nie odbiegać od tematu relacji, czytam, śledzę, czekam na ciąg dalszy i ciesze się, że ambitny plan udało się zrealizować. ;)
lucy00 11 kwietnia 2017 13:03 Odpowiedz
Dzięki za super relację - tylu oblicz Islandii nie miałam okazji odkryć, dzięki Twoim opisom choć na chwilę można tam wrócić. Z niecierpliwością czekam na kontynuację!
jerzy5 12 kwietnia 2017 23:24 Odpowiedz
Nadal czytam z zaciekawieniem i mam nadzieję, że we wrześniu pogoda będzie lepsza, choć kobieta kapryśna bywa
artycjusz 13 kwietnia 2017 00:16 Odpowiedz
Spokojnie, we wrześniu będzie lepsza - to znaczy rozpiętość opcji skrajnych będzie mniejsza. Minionego września chodziłem w godzinach południowych w krótkim rękawie, ale już w październiku zdarzało nam się pruć po śniegu na -13 stopniach, choć w słońcu. Niemniej wrzesień bardzo lubię. Correos i tak "zaliczył" bardzo łaskawe oblicze zimowej wiedźmy (znaczy się tej, no, kobiety), jakby zaczął wyprawę z malutkim (dobowym/dwudobowym) przesunięciem, to - skoro na tych zdjęciach walczył z zimnem - dwa dni później nie rozgrzałby się już nawet marzeniami o powrocie ;) Ale pocieszam się, że wrócił cały, jak na te akurat dni i mordercze tempo, to aura którą widzę na zdjęciach wskazuje na sporo, SPORO!, szczęścia. Całe szczęście ;)Ale dreszczyk emocji jest, czekam, czekam na następne odcinki.
ola-olka-104 13 kwietnia 2017 00:55 Odpowiedz
Rzeczywiscie emocje trzymają, fajnie znowu czytać i oglądać zdjęcia, i super ze juz niedługo następna wyprawa ....bo to uzależnia... :)Sent from my iPad using Tapatalk
artycjusz 13 kwietnia 2017 11:33 Odpowiedz
Człowieku! Hraunfossar i Barnafoss w samotności - to jak wygrać w totka :) To i dlatego polecasz. Szczęsciarz, szczęsciarz, szczęściarz :) To jedne z wielu pięknych miejsc w okolicy, które w obecnej turystycznej inwazji "normalnie" musisz odzierać w wyobraźni ze stad ocierających się o Ciebie kurtek ;)Tak, pewnie, że to nie zima (jak cytujesz dziewczynę) - ale pilnowałem się bym nie ja to musiał powiedzieć, choć niemalże wyrwało mi się w poprzednim poście. Nie zmienia to jednak faktu, ze świetnie piszesz!Przy prawdziwej zimie Twoja relacja w tym miejscu mogłaby penetrować jeszcze obrzeża Reykiaviku, ew. półwyspu Reykjanes ;) [ale zapewne i tak byłaby ciekawa]. Żeby nie zakłócać Twojej relacji nie wklejam tu dla potomnych, choć korci, zrzutu ekranowego ze stanu dróg przy prawdziwej zimie. Póki co cieszę się więc Twoim szczęściem (pogodowym, i to jakim) i zaczytuję w świetnej narracji! Bardzo zajmująco opisujesz, uznanie! Kolejny raz aż "strach pomyśleć" jak by nakręcało myśli i wspomnienia, poznanie Twojego punktu widzenia gdybyś mniej czasu spędził w rakiecie mijającej nawet niedaleko "trasy" wiele wspaniałości (takich właśnie do niezapomnianego "skonsumowania",dotykania - jak Twój Hraunfossar i Barnafoss). Ale piszesz tak wciągająco, ze czekam wciąż dalej; chcę doczekać pełnego happy-endu! Super.
jerzy5 18 kwietnia 2017 00:39 Odpowiedz
Czekam na zakończenie, oby bez dodatkowych kłopotów
correos 18 kwietnia 2017 09:37 Odpowiedz
Kolejne godziny mijaja na delektowaniu się półwyspem Reykjanes. Z perspektywy czasu sadze, ze jest to dobre miejsce na pierwszy dzień zwiedzania Islandii. Wszystko w pigułce, imponujące gejzery jak np. Gunnuhver, dzikie strome klify jak w pobliżu latarni morskiej Reykjanesviti, spacery miedzy Europa, a Ameryka w Bru Milli Heimsalfa, czy tez wrota piekieł w Krysuviku. Doskonały aperitif przed właściwym daniem. Dla relaksu po odbytej podrozy możliwa wizyta w miejscu które budzi skrajne opinie czyli Blue Lagoon. Trudno jest się rozstać….. Zerkam na ilość kilometrow przejechanych dzisiaj, by paliwa wystarczylo na dojazd do hostelu i późniejszy powrot do wypożyczalni. Ogarnia mnie jakas nostalgia, mysle o wszystkim i niczym. Sercem jeszcze tutaj ale myślami w Polsce. To miał być intensywny weekend i taki był. Nie jadlem wieloryba, nie karmilem z dloni dzikich dorszy, nie widziałem zorzy polarnej - nie ma we mnie zalu, nie czuje się jakby cos wymknelo mi się z rak bezpowrotnie. Powrot do hostelu szybki i sprawny. Prysznic, zmiana ubran, cieply posiłek, pozegnanie z koleżankami z pokoju. Dojezdzajac do wypożyczalni zaczyna pulsować rezerwa, zjezdzam na stacje benzynowa tankuje 500 ISK czyli 2,5l by kolejny nieszczęśnik dojechal autem chociaż do stolicy bez stresu….wskaznik paliwa pokazuje niemal pełny bak …. oj znamy to znamy. Pracownik oglada bardzo zdawkowo auto, notuje przebieg i zaprasza do transferu na lotnisko. Oczekiwanie na lot upływa w bardzo dobrym towarzystwie ekipy @wolworld którego zarazam wirusem F4free. Odladzanie, start, ostatnie ukradkowe spojrzenia…correos napisał:I- Będziesz tesknil ? - Będę- Wrocisz ?- Wróce- Obiecujesz?- Obiecuję
okocim23 26 kwietnia 2017 11:53 Odpowiedz
świetna relacja - fajnie napisana, dużo ciekawych i pomocnych faktów 8-) 8-) 8-)
firley7 17 maja 2017 14:47 Odpowiedz
Super relacja.Mieszanka pięknych, surowych krajobrazów Islandii i Twojej narracji dała nadspodziewanie dobry efekt.Czekam na kolejne :D.
hemol 30 sierpnia 2017 11:04 Odpowiedz
Czy Islandia jest kobieta powiem Ci za 3 tygodnie :D Relacja - rewelacja. Co prawda w mojej glowie troche inna trasa planowana,ale na pewno zaczerpnalem tu kilka pomyslow. Dzieki.